Wczoraj 0 kcal do 16, ale potem podłamana ciągłym zagrożeniem z matmy dałam się namówić kolegom na piwo
A potem naleśniczki, delicje, herbatniki w czekoladzie. Kiedy wpychałam je w siebie czułam jak mój żołądek się buntuje. Ale już na piwie wiedziałam, że skończy się znowu tuleniem porcelany. I tak wspaniałe 2 tygodnie bez napadów i rzygania zostały zaprzepaszczone.
Dziś lepiej. Nadal nie zdaję, nadal On mnie denerwuje. Ale przyjaciółka przyszła po szkole i zrobiłam jej królewski obiad, usmażyłam kotlety sojowe i zrobiłam makaron z sosem. Ogromną porcję, zjadła wszystko, a ja patrzyłam. Chyba podejrzewa coraz więcej... W każdym razie po drodze do mojego domu zajrzałyśmy do piekarni i byłam zachwycona, bo ona kupowała sobie takie pyszne rzeczy! Sprawia mi niesamowitą przyjemność patrzenie jak je i oddawanie jej mojego jedzenia. Lubię przygotowywać ludziom jedzenie, lubię przynosić jej słodycze, lubię robić zakupy jedzeniowe. Jedzenie jest wtedy zabawką, przedmiotem, prezentem. Lubię to uczucie, gdy patrzę jak ktoś je i sama nie czuję głodu, potrzeby zjedzenia czegoś. Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej!
Nie załamuj się jedną wpadką, tylko niezmiennie z ciągłym uporem brnij dalej. Z czasem wpadek będzie coraz mniej.
OdpowiedzUsuńTakie podejście do jedzenia jest dobre, może być nawet pomocne. "Najadasz się" oczami! Jesz tym, że inni jedzą i to Ci wystarcza.
Chudego!
Tu Musee z Butteflandii.
OdpowiedzUsuńZasługujesz, naprawdę zasługujesz na pochwały. Owszem, miałaś napad, ten raz nie dałaś rady. Ale to był raz który KAŻDEMU się zdarza. Ważne jest że nie poddałaś się i już naprawiasz swoje błędy. Jesteś silną osobą i możesz, naprawdę możesz osiągnąć cele ;) i ciesze się razem z Tobą że coraz częściej nie czujesz głodu gdy inni jedzą, ja też to uwielbiam, gdy znajomi narzekają jacy są głodni, albo łapczywie rzucają się na jedzenie a ja nie. Jestem w tedy jakby nad nimi, nie odczuwając tak prymitywnych i przyziemnych potrzeb ;D Szkoda że nie zdarza mi się to tak często jak bym chciała..
Ale nic, powodzenia i trzymaj się! ;) :*
Wydaje mi się, że wcale nie musi się specjalnie nagimnastykować by powiązać fakty. Robienie komuś obiadu i przyglądanie się tylko (normalnie ktoś zjadłby z tym kimś) na pewno nie wydaje jej się być czymś normalnym..
OdpowiedzUsuńU mnie koleżanki wiedzą. Nigdy się z tym nie kryłam. Ale to chyba źle, bo w razie czego mogłyby coś wygadać.. dlatego Ty też bądź ostrożniejsza!
Kiedyś miałam tak, że lubiłam patrzeć jak one jedzą, chciałam, by znów coś zjadły, by jadłby bez przerwy.. sprawiało mi to przyjemność. Później kilka miesięcy kompulsywnego jedzenia, więc wiele ze swoich "granic nie do przekroczenia" zostało zachwianych.. teraz jednak powoli do tego wracam. Znów nie jem w towarzystwie. Znów uczę się nie jeść chleba, a jeśli już to bez masła.. ziemniaków..
Będzie dobrze.
A Twoją sytuację rozumiem. Sama mając zagrożenie z matmy czuję się tak zestresowana, że ciągle jem.. jakbym nie zjadła, czułabym się jeszcze gorzej, pusta, samotna, przestraszona.. a jedzenie daje mi ciepło, otuchę, zajmuje moje myśli..
Wiem, że komentarz dość chaotyczny.. przepraszam..
Mam nadzieję, że za niedługo wszystko się uspokoi.. przecież sytuacja z matematyką się ostatecznie rozwiąże, ta z chłopakiem też, bo chyba wyjeżdża? Musisz tylko przetrzymać ten czas..
Witaj w klubie, też jestem wiecznie podłamana tym że nie zdam matmy i nic w dalszym ciągu z tym nie robie a kończy sie już rok ;) pozdrawiam i życze sukcesów.
OdpowiedzUsuń50 years old Information Systems Manager Brandtr Tomeo, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like Mysterious Island and Puzzles. Took a trip to La Grand-Place and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. zrodlo
OdpowiedzUsuńadwokat medyczny rzeszow
OdpowiedzUsuń