niedziela, 16 października 2011

4. Oh the truth hurts and lies worse

Nie mogę przestać słuchać Broken Strings.

C. podjęła kolejną krucjatę przeciwko mnie. "Bo nie może patrzeć jak rujnuję sobie życie i musi interweniować". I jeszcze "marnuje się, a jestem przecież ładną, inteligentną dziewczyną". Napisałam (bo cała urocza dwugodzinna próba nawrócenia mnie na zdrowe jedzenie i myślenie odbyła się via skype) jej, że nienawidzę siebie i nie zacznę jeść więcej żeby rozkręcić metabolizm, bo i tak już chcę umrzeć, a jak jeszcze przytyję to tego psychicznie nie wytrzymam. Bez reakcji.

Próbowałam wytłumaczyć jej, że takie wykłady z jej strony mi nie służą. Wolę kiedy jest ostoją normalności, osobą z którą mogę porozmawiać absolutnie o wszystkim oprócz moich problemów z jedzeniem i poczuciem wartości. Bo rozgrzebywanie tego cały czas boli. Bo ona nie ma pojęcia, przez co przechodzę i chcąc pomóc szkodzi.

Naprawdę nie lubię jej okłamywać, ale będę musiała. Nie chcę żeby się o mnie jeszcze bardziej martwiła, ma własne problemy, a świadomość że ja jestem kolejnym zmartwieniem na jej głowie wzmacnia moje poczucie winy i czuje się jeszcze gorzej.

Dlaczego ludzie nie mogą zostawić mnie w spokoju? Co daje ludziom prawo do zaglądania mi w talerz, do mówienia mi co mam robić? Czemu każdy chce mnie na siłę uszczęśliwiać, ma plan co powinnam zmienić i nie słucha tego, co ja mam do powiedzenia? Chcę schudnąć tak bardzo, aż zniknę. Kiedy mnie już nie będzie, świat będzie lepszy. Ostatnie dni tylko mnie utwierdzają w tym przekonaniu.

1 komentarz:

  1. Tylko prosze bez takich mysli, że "chcę zniknąc". Chudośc tak, ale deprecha nie. Nikt ci nie będzie zaglądał w talerz, jak bedziesz radosna i pozytywna.

    OdpowiedzUsuń